Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Blokada Łączki

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Co się dzieje z pieniędzmi na identyfikacje ofiar komunistycznych represji, co dalej z poszukiwaniami ich miejsc pochówków? – pytają władze państwowe, rodziny Żołnierzy Niezłomnych i posłowie.

– W tej chwili skończyły się pieniądze na prowadzenie badań genetycznych, które mają umożliwić identyfikacje tych ofiar zbrodni komunistycznych – alarmował poseł Zbigniew Girzyński (PiS) na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Tradycji i Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Co prawda przyjęto poprawkę w budżecie z przeznaczeniem na ten cel 1 mln zł, ale ich wydatkowanie jest zablokowane. – Te pieniądze są zamrożone, nie są uruchamiane i nie wiadomo, kto ma podjąć polityczną decyzję, żeby ten milion złotych uruchomić, co powoduje, że prace nad identyfikacją zostały wstrzymane, bo po prostu nie ma na to pieniędzy. Nie ma pieniędzy na to, żeby zakupić sprzęt, to jest kwestia ok. 100 tys. zł, na identyfikację materiału genetycznego od dalszych krewnych – zaznaczył Girzyński.

W związku z tym posłowie zwrócili się do premiera i szefa IPN z zapytaniem, co się dzieje z pieniędzmi na identyfikacje i kiedy zostaną one odblokowane. Parlamentarzyści i rodziny Żołnierzy Wyklętych wyrażają także zaniepokojenie dalszymi losami prac poszukiwawczych ofiar komunistycznych represji po ostatnich zaskakujących wydarzeniach na cmentarzu na Służewiu, kiedy to sprawę przejęła od IPN prokuratura powszechna. – Coś się dzieje złego w procesie identyfikacji, odnajdowania, upamiętniania Żołnierzy Wyklętych – ocenia poseł Leszek Dobrzyński (PiS), wiceprzewodniczący Zespołu.

Działania te posłowie PiS określili niezwykle ostro. Ich zdaniem, decyzja pionu śledczego IPN była „karygodna”, „fatalna” i wskazująca na jakieś wewnętrzne rozgrywki i „szkodliwe” dla zespołu poszukiwawczego pod kierunkiem prof. Krzysztofa Szwagrzyka. A wypowiedź członka Rady IPN prof. Andrzeja Friszkego, który określił poszukiwania na Służewiu „jakimiś wykopkami”, za „kompletnie skandaliczną”. Posłowie domagali się zaproszenia władz IPN, aby wytłumaczyli się z tej sytuacji.

– Aby postawić im pytania, czy IPN jest jeszcze IPN, czy ta blokada jest ponad nimi i dotyczy rządu, czy też mamy do czynienia ze schyłkiem tej instytucji – postuluje poseł Ryszard Terlecki (PiS). – Mamy taką informację, że wystarczyłby jeden podpis wojewody mazowieckiego uznający teren na Łączce i na Służewiu za cmentarz wojenny, żeby można tam było prowadzić dalsze prace bez tych komplikacji, jakie rodzi usuwanie czy podkopywanie nagrobków, które tam później się znalazły – stwierdził Terlecki. – Z pewnością nie ma tutaj przychylności obozu rządzącego – dodał.

– To, co się teraz dzieje z Łączką i na Służewiu, to jest naprawdę wielki skandal, ja nie mogę sobie tego wyobrazić – powiedział Wacław Sikorski, skazany na karę śmierci w okresie stalinowskim, kolega z celi Hieronima Dekutowskiego „Zapory” i jego towarzyszy broni. – Od 24 lat wiemy, gdzie leżą nasi Niezłomni, niech nikt mnie brakiem prawa nie mami, bo to jakiś kompletny absurd – oświadczył Witold Mieszkowski, syn kmdr. Stanisława Mieszkowskiego odnalezionego na Łączce. – A dzisiaj, po 24 latach, dowiaduję się, że nie ma prawa na przeniesienie tych, co zostali pod osłoną stanu wojennego pochowani. To jakiś absurd kompletny – dodał oburzony.

We wrześniu tego roku planowane były uroczystości otwarcia Panteonu Narodowego na Łączce, które jednak przesuwają się w bliżej nieokreśloną przyszłość. – Najdłużej czekam na rozwiązanie sprawy panteonu, to już prawie dwa lata. Pora, żeby te rzeczy definitywnie załatwić – apelował Krzysztof Bukowski, syn por. Edmunda Bukowskiego, zidentyfikowanego jako pierwszy z ekshumowanych na Łącze. Przypomniał, że na początku prac pojawiali się ludzie, którzy byli przeciwko ekshumacjom. – Już wtedy znajdowali się ludzie, przeciwników ta idea ma licznych, dobrze zorganizowanych – zwracał uwagę. – Ten panteon powstanie i on musi powstać – podkreślił inny członek rodzin ofiar Łączki.

– „Rodziny łączkowe” powiedziały jasno: chcemy powrotu naszych bliskich, my już nie mamy czasu, my czekaliśmy na to przez całą PRL, ale także ćwierć wieku III RP – podsumował głosy rodzin ofiar Tadeusz Płużański, prezes Fundacji Łączka.

Posłowie zwrócili się z wieloma pytaniami do IPN i innych organów zaangażowanych w prace poszukiwawcze ofiar PRL, jak wygląda obecnie realizacja tego projektu, kto za niego odpowiada, dlaczego doszło do takiej interwencji prokuratury i kiedy zacznie się wyczekiwany III etap prac na Łączce. Posłowie i rodziny wyraziły też ogromne poparcie dla działań prof. Szwagrzyka. Poseł Arkadiusz Czartoryski podkreślił, że te „prace powinny być prowadzone pod tym samym kierownictwem dalej”. – To jest jedyny zespół w tym kraju, który cokolwiek robi, reszta to jest grupa urzędasów, którzy rzucają prof. Szwagrzykowi kłody pod nogi – ocenił Mieszkowski.

Zenon Baranowski
Nasz Dziennik, 24 lipca 2014

Autor: mj