Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zginęli koło Grodna?

Treść

Ofiary obławy gromadzono w obozie w Gibach, samochody wracały od 45 minut do półtorej godziny – mówił prof. Nikita Pietrow (FOT. M. MAREK)

Analiza dokumentów wskazuje, że rozstrzeliwań ofiar obławy augustowskiej dokonywano na terenie Białorusi, być może w okolicach Grodna – twierdzi prof. Nikita Pietrow z rosyjskiego Memoriału. Podobne wnioski ma pion śledczy IPN, który przygotował już wniosek do Mińska w tej sprawie.

– Ofiary obławy były zgromadzone w obozie w Gibach, następnie samochodami wywożono je stamtąd, a potem samochody te wracały. Wiemy, w jakim czasie te samochody wracały – od 45 minut do półtorej godziny – mówił Pietrow podczas sesji naukowej dotyczącej obławy augustowskiej zorganizowanej na Zamku Królewskim w Warszawie. – Jest jeden bardzo ważny dokument z 1945 r. dotyczący tej sprawy, zatytułowany „Operacja w Białoruskiej SRR”. Taki był zamysł psychologiczny, żeby ten mord został wykonany nie na terenie Polski, ale na terenie Białorusi – ocenia rosyjski historyk.

– Z Gib wiodą dwie drogi – jedna na południe przez Rygoł, druga bezpośrednio na Białoruś, ta droga prowadzi do miejscowości Kalety i liczy ok. 18 kilometrów. Nie możemy sprecyzować, gdzie ten mord dokładnie został dokonany, natomiast możemy domniemywać po analizie map i dróg dojazdowych, że to mogło się stać na tych terenach leśnych w strefie przygranicznej. Jest pytanie otwarte, czy bliżej lub dalej od miejscowości Kalety–stwierdza Pietrow.

Ruch po stronie Mińska

Członek Memoriału doradza, by starać się u władz Białorusi o dokumenty dotyczące okolic Grodna, które pozwoliłyby na wyjaśnienie okoliczności zbrodni. – Należy szukać takich dokumentów w archiwach, w Grodnie nie ma takich miejsc masowych egzekucji ludności, co nie znaczy, że do takich rozstrzeliwań nie dochodziło w 1945 roku – wskazuje Nikita Pietrow.

– Już w maju stosowny wniosek do strony białoruskiej został opracowany. Pytamy w nim o te tereny. Wierzę, że Białorusini odpowiedzą na to pytanie – informuje prok. Zbigniew Kulikowski z białostockiego pionu śledczego IPN. – Czekamy na wysłanie go przez Prokuraturę Generalną – dodał.

– Pytamy o Lidę, pytamy o Grodno, o inne miejsca – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prokurator Kulikowski. – Oczywiście miejsce rozstrzeliwań nie musi być tożsame z miejscem pochówków, zwłoki ofiar mogły zostać wywiezione dalej – zaznacza śledczy.

Prokurator Zbigniew Kulikowski informuje, że inny wniosek o pomoc prawną został skierowany także do USA, gdyż tamte służby mogą dysponować pewnymi danymi z okresu zimnej wojny dotyczącymi obławy.

Pięćset dokumentów

W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” zapowiada też skierowanie kolejnego wniosku o pomoc prawną do Rosji o przekazanie odpowiedniej dokumentacji. Dotychczas Rosjanie zachowują wstrzemięźliwe stanowisko, odmawiając współpracy. – W archiwach moskiewskich jest ponad 500 dokumentów, które dotyczą tej sprawy, nie chcą mi ujawnić tych dokumentów – podkreśla Nikita Pietrow. – Dla Moskwy nie jest wygodne wyjaśnienie tych wszystkich okoliczności, o których mówimy. Polityka zewnętrzna i wewnętrzna nie sprzyja wyjaśnieniu tej sprawy. Archiwa rosyjskie nie są dostępne do badań – ubolewa historyk.

Badacze zwracają uwagę, że w dalszym ciągu nie wiemy, ile dokładnie osób zostało zamordowanych.

– Jest problemem, żeby określić liczbę zamordowanych. W dokumentacji Abakumowa mowa o 592 osobach, ale 800 osób było także w śledztwie, nikt się z nich nie odnalazł. Jestem przekonany, że ta wielkość waha się na poziomie 2 tys. osób – wskazuje prof. Krzysztof Jasiewicz (PAN) zaangażowany w badanie sowieckiej zbrodni. Dodaje, że według badań w ramach tej akcji aresztowano ludzi także dalej na południe, m.in. w okolicach Drohiczyna.

– Takich obław było więcej, w Lubelskiem, Rzeszowskiem, a to wszystko, co robiła pod egidą NKWD rodzima bezpieka, była warszawska obława, wyciągali AK-owców – zwraca uwagę prof. Grzegorz Nowik (PAN).

Świadectwo księdza

Przejmujące świadectwo osobistej tragedii dał podczas konferencji ks. prałat Stanisław Wysocki. – To nie jest przypadkowa data. 27 lipca 1945 r. w mojej rodzinnej osadzie Białej Wodzie, niedaleko Suwałk, dokonała się tragedia, ponieważ spacyfikowano w tym dniu kancelarię obwodu AK suwalskiego. Na moich oczach NKWD wyprowadziło z naszego domu mego ojca Ludwika i dwie moje siostry – starszą Kazimierę i Anielę, 17-letnią, która była łączniczką w AK. Jako ksiądz, gdy mam powiedzieć słowa o tym bolesnym wydarzeniu, proszę Boga, abym się nie rozpłakał –mówił ks. prałat Wysocki, prezes Związku Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej.

– Od tamtego czasu mama moja czyniła wszelkie poszukiwania, pisała bezpośrednio do Józefa Stalina i – o dziwo – w krótkim czasie otrzymała odpowiedź, że na terenie Związku Radzieckiego takich osób nie ma. Była w ambasadzie radzieckiej. Od tamtego czasu przeżywaliśmy – tak trzeba powiedzieć – tę wielką traumę, ten wielki ból, a jako mały chłopak zastanawiałem się i pytałem moją mamę i moją babcię, dlaczego rodzinę naszą nazywa się rodziną bandycką – mówił. – To tkwi we mnie, w moich najbliższych, to była wielka zmowa milczenia i ona trwała, a wydawało się, że to wszystko powinno być po imieniu nazwane. Chcę tutaj dać świadectwo o tym – zakończył.

Jasiewicz poinformował, że zakończono zbieranie podpisów pod apelem do władz państwa polskiego „o zintensyfikowanie działań na rzecz wyjaśnienia wszystkich okoliczności zbrodni ludobójstwa w lipcu 1945 roku”. – Myślę, że jest taki czas, że państwo polskie powinno uczcić te ofiary – podkreślił.

Apel opublikowano w ubiegłym roku i od tamtego czasu podpisało się pod nim 14 tys. osób.

– Wśród sygnatariuszy mamy 2kardynałów, 4 arcybiskupów,5biskupów, 219 księży, 105 osób z tytułem profesora, 136 z tytułem doktora habilitowanego i 146 doktorów. Są także uczniowie, studenci, lekarze, emeryci, podpisy są z całej Polski, ale głównie z Podlasia – wyliczał historyk.

Istotą apelu jest zaktywizowanie władz państwowych do domagania się od władz rosyjskich ujawnienia wszystkich dokumentów dotyczących obławy augustowskiej. „Czujemy się w obowiązku zaapelować do Władz RP o podjęcie działań na najwyższym szczeblu zmierzających przynajmniej do ujawnienia przez Rosję pełnej listy Ofiar i miejsca Ich spoczynku” – czytamy w apelu.

Sesję poprzedziła Msza św. w archikatedrze św. Jana Chrzciciela, której przewodniczył i homilię wygłosił ks. bp Romuald Kamiński, sufragan diecezji ełckiej. Duchowny w obławie augustowskiej stracił dziadka.

Zenon Baranowski
Nasz Dziennik, 28 lipca 2014

Autor: mj