Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odmęty szaleństwa

Treść

Orzeł & reszka

To, co się dziś dzieje w sprawie wyborów samorządowych, jest zagrożeniem dla polskiego systemu demokratycznego. O totalnej niewydolności PKW ustalającej wyniki głosowania świadczy katastrofa z systemem informatycznym oraz wielodniowy czas liczenia głosów. Natomiast rekordowa liczba głosów nieważnych jest oczywistym dowodem na to, że sposób głosowania był zbyt skomplikowany i niejasny, a podane wyniki są niewiarygodne i w sposób istotny zniekształcone, gdyż wybór setek tysięcy osób biorących udział w wyborach nie został uwzględniony. Zaistniała sytuacja spowodowała ogromne poderwanie zaufania obywateli do instytucji państwa i uzasadnione wątpliwości co do standardów przeprowadzonych wyborów.

Bo co myśleć o uczciwości wyborów, skoro w Szczecinie jako nowego prezydenta miasta system wskazał Krzysztofa Woźniaka, a takiego kandydata nawet nie było na listach. Okazało się, że do systemu PKW zalogować mógł się w zasadzie każdy, bo hasła i loginy przeznaczone tylko dla komisji wyborczych znalazły się w internecie już dzień przed wyborami! PKW podała, że PSL wygrało (na podstawie danych z ok. 80 proc. protokołów) wybory do wielu sejmików wojewódzkich. Także w Świętokrzyskiem. To zaskoczyło wiceszefa Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Kielcach, bo do tamtego momentu do PKW nie wysłano… żadnego protokołu.

Zatem pytanie, czy należy powtórzyć wybory, nabiera charakteru retorycznego. Przewodniczący KP PiS Mariusz Błaszczak już w 2013 roku zwracał się do prezydenta Komorowskiego o zabezpieczenie procesu wyborczego, w tym o ochronę danych informatycznych przetwarzanych przez PKW. Wówczas Kancelaria Prezydenta całkowicie zignorowała ten poważny problem. To Prawo i Sprawiedliwość już dawno temu postulowało zmiany w kodeksie wyborczym, ale poprawki zostały odrzucone przez PO i PSL. Proponowaliśmy m.in. wprowadzenie monitoringu czynności podejmowanych przez komisje za pomocą urządzeń rejestrujących obraz i dźwięk; przejrzystą urnę; przejrzyste procedury związane z publikacją protokołu Komisji Obwodowej oraz dostępem do jego kopii; zmiany w PKW i wprowadzenie na wszystkich szczeblach czynnika „społecznego”; przedłużenie terminów składania i rozpatrywania protestów wyborczych do odpowiednio 30 i 120 dni od dnia wyborów; penalizację czynów polegających na przeszkadzaniu przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem osobom do tego uprawnionym w wykonywaniu w związku z wyborami czynności polegających w szczególności na monitorowaniu i dokumentowaniu procedur wyborczych. Gdyby te poprawki przyjęto, nie doszłoby do sytuacji, w której miliony obywateli uważają, że wybory zostały sfałszowane.

Platformiane udawanie, że jest dobrze, pod hasłem „Polacy, nic się nie stało” świadczy o oderwaniu obozu władzy od rzeczywistości. A oskarżanie opozycji, która domaga się przeprowadzenia uczciwych wyborów, trąci myśleniem z czasów PRL, w którym przedstawiciele reżimu oskarżali ówczesną opozycję antykomunistyczną domagającą się przestrzegania praw człowieka o „destabilizację państwa”. Wypowiedź prezydenta o politykach, którzy próbują znaleźć polityczne wyjście z sytuacji chaosu, że stanowią zagrożenie i próbują pchnąć kraj w „odmęty szaleństwa”, świadczy o tym, że Bronisław Komorowski nie rozumie, co się stało. Nawet w Rosji są wyższe standardy i większa przejrzystość systemu wyborczego niż w III RP, a w rozległej Brazylii wyniki wyborów lokalnych są znane po 24 godzinach, choć w bezkresnych tropikalnych lasach dorzecza Amazonki karty do głosowania przewożone są łodziami. Polska nie potrzebuje pierwszego obywatela, który zamiast stać na straży norm demokratycznych, jest bezwolnym notariuszem PO, która wciąga kraj w „odmęty szaleństwa”.

Jan Maria Jackowski
Nasz Dziennik, 22 listopada 2014

Autor: mj