Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dziennikarstwo, któremu mówimy - NIE!

Treść

Jeden z dziennikarzy TVP SA, jak się wydawało, zawsze sympatyczny, rozumny i umiarkowany, po ostatnim Liście pasterskim biskupów z 14 stycznia 2007 r. powiedział: "Biskupi podziękowali wszystkim, ale nie podziękowali dziennikarzom". Nagle jeden z nielicznych mitów o dobrym dziennikarzu prysnął. Ludzi można poznać dopiero w sytuacjach trudnych, granicznych. Ostatnie doświadczenia Kościoła relacjonowane przez media stały się dla wielu ludzi rzeczywistym odkryciem, kim są dziennikarze, a kim być powinni. Podstawowym zadaniem dziennikarza jest relacjonowanie prawdy o rzeczywistości. Twierdzenie, że prawda jest u podstaw przekazu informacyjnego, jest zapisane w prawie medialnym i w kodeksach etyki dziennikarskiej. Najczęściej jednak prawda jest pojmowana w sposób dość dowolnie określony przez środowiska dziennikarskie. Mówi się o indywidualnych sądach dotyczących prawdy, a zaprzecza istnieniu prawdy obiektywnej i powszechnej. Mówi się, że każdy ma swoją prawdę. Jeżeli dziennikarz nie chce poznać prawdy obiektywnej, to jak może relacjonować fakty? Sprzeniewierza się swojemu posłannictwu zawodowemu. Zdobywanie prawdy nie jest łatwe. Prawda nie leży na ulicy. Jest wartością, której należy poszukiwać, co wymaga dobrej woli, "straconego" czasu i pokory. Pokora jest cnotą niełatwą. Nieczęstą wśród dziennikarzy. Pokora jest cnotą chrześcijańską. Jest uznaniem własnej ograniczoności. A dziennikarz wie, że "jest skazany na sukces". I dlatego nie tylko względy finansowe i związana z nimi dyspozycyjność, ale i walka o sukces nie skłania go do szukania prawdy. Najistotniejsze staje się pytanie, czy przekaz jest skuteczny, czy nie? Można nawet stwierdzić, że cała informacja, która powinna być przekazem prawdy, zmienia się w propagandę czy nawet w rodzaj reklamy. A zabieganie o skuteczność przekazu związane jest z tym, że to jedna z dróg do zdobywania i utrzymywania władzy. Powtarza się często, że dziennikarze są czwartą, a może nawet pierwszą władzą. Nie jest to władza demokratyczna, bo jej nie wybieramy. Dziennikarze nie mogą uzurpować sobie prawa do bycia władzą. Ich zadaniem jest informacja o rzeczywistości. Natomiast dysponenci środków przekazu poprzez media sterują władzą i demokracją. Siła mediów powoduje, że jedni mogą być obalani, inni wynoszeni do władzy. W ten sposób również społeczeństwo rezygnuje z samodzielnej i krytycznej oceny rzeczywistości, nie wiedząc i nie rozumiejąc, że jest manipulowane. Z pracą dziennikarza związany jest również etyczny wymóg sprawiedliwości. Sprawiedliwość powinna być dla dziennikarza jedną z cnót fundamentalnych. Jego praca dotyczy przecież relacji o ludziach. Sprawiedliwość to przede wszystkim uszanowanie niezbywalnych praw człowieka. Dla pojedynczego człowieka stanowi to podstawę bezpieczeństwa i szansę rozwoju. Jaka "sprawiedliwość" towarzyszyła relacjom dziennikarskim na temat księdza arcybiskupa Stanisława Wielgusa, można było zobaczyć, gdy ktoś starał się myśleć: "dlaczego ten sąd?", a nie bezkrytycznie słuchać "rewelacji" medialnych. W tych relacjach, jak często w innych dotyczących Kościoła i różnych duchownych, dziennikarze występują przeciwko podstawowym prawom człowieka zapisanym w Konstytucji RP. W pierwszym wymiarze zostało pogwałcone prawo konstytucyjne, które stwierdza: "Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu" (art. 42, ustęp 3). Cnota sprawiedliwości w zawodzie dziennikarskim powinna być troską o zachowanie właściwej miary w sądzeniu ludzi, czyli chodzi o sąd naprawdę sprawiedliwy. Zdarza się często, że dziennikarz, piętnując niesprawiedliwość innych, widzi "drzazgę w oku bliźniego" przy jednoczesnym niedostrzeganiu "belki w oku własnym i własnego środowiska" (por. Mt 7, 1-5). Ten zapis ewangeliczny w szczególny sposób należy dedykować dziennikarzom "katolickim", choć dotyczy on każdego dziennikarza. Współczesna epoka, a z nią dziennikarstwo, eksponuje wolność jako fundament demokracji i możliwości działania bez ograniczeń. Tymczasem wolność jest zobowiązana wobec prawdy. Wolność bez prawdy staje się samowolą krzywdzącą człowieka i społeczeństwo. Przekreślając prawdę czy nie szukając prawdy, dziennikarze przekreślają także własną wolność. Stają się niewolnikami "politycznej poprawności", która jest nowoczesnym kodeksem zniewalającym człowieka. Dziennikarzom katolikom warto przypomnieć pouczenie świętego Pawła: "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę" (1 Kor 6, 12). Dzisiaj mediów boją się i ich nie lubią nie tylko politycy, ludzie hierarchicznego Kościoła, lecz także przeciętni, zwyczajni "zjadacze chleba". Nie lubią dziennikarzy, gdyż są sędziami i egzekutorami bez wyroków sądowych. Oczywiście, że są i ludzie, dla których sensacyjność mediów jest ucieczką od własnych moralnych problemów, jak w przysłowiu: "Uderz w stół, a nożyce się odezwą". Sensacja to sposób na sprzedaż "towaru", którym stała się współcześnie także informacja. Wiele informacji jest podawanych w kolorycie półprawd i różnego rodzaju dezinformacji, które niszczą prawdę, świadomość i możliwość podejmowania rzeczywiście własnych decyzji. Niszczą także samego dziennikarza, który manipuluje faktami. Jest to sprzeczne z istotą informacji i komunikacji, a więc sprzeczne z samym dziennikarstwem. "Pług szedł zbyt płytko i spod płaskich skib wyrastają resztki dawnej uprawy, chwasty, nie wyzbierane kamienie, perz" (K.J. Węgrzyn). prof. Krystyna Czuba, "Nasz Dziennik" 2007-01-24

Autor: ea