Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hiszpania - Rosja: w Wiedniu o finał Euro 2008

Treść

10 czerwca w Innsbrucku na inaugurację zmagań w grupie D Hiszpania rozbiła Rosję 4:1 po trzech trafieniach Davida Villi. Wówczas chyba nikt się nie spodziewał, że kilkanaście dni później obie drużyny zmierzą się w walce o finał mistrzostw Europy. Tak się jednak stało, a co ciekawsze - wyniku dzisiejszego pojedynku wręcz nie sposób przewidzieć. Bo choć rozpocznie go ta sama Hiszpania, to naprzeciw niej stanie zupełnie inna Rosja - porywająca swą grą. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta i szalenie zawiła jednocześnie. Prosta zawiera się w dwóch słowach i brzmi Andriej Arszawin. Gwiazdor Zenitu St. Petersburg nie mógł wystąpić w dwóch pierwszych meczach turnieju z powodu czerwonej kartki, którą ujrzał jeszcze w eliminacjach. Rosja grała wtedy przeciętnie, niczym specjalnym się nie wyróżniając. Arszawin wrócił w starciu decydującym o awansie do ćwierćfinału ze Szwecją i poprowadził drużynę do zwycięstwa. Efektownego, przekonującego. To było jednak nic w porównaniu z tym, co podopieczni Hiddinka zrobili w kolejnym meczu - z Holandią. Niesłychanie zmobilizowani i zmotywowani wyszli na boisko bez żadnych kompleksów i w porywającym, momentami wręcz zapierającym dech w piersiach, stylu rozbili drużynę uważaną za faworyta do tytułu. Polot Rosjan, ich odwaga, fantazja i nieszablonowość w podejmowaniu kluczowych decyzji zadziwiła i zachwyciła. Nazwisko Arszawin natychmiast trafiło do notesów menedżerów wszystkich europejskich potęg (w wyścigu podobno prowadzą Arsenal Londyn i Barcelona, ale nie jest powiedziane, że sam zawodnik będzie się palił do wyjazdu), ale nie tylko - bo Jurij Żirkow, Roman Pawluczenko (najczęściej strzelający piłkarz turnieju, na bramkę rywali uderzał aż 24 razy, zdobywając trzy gole) i ich koledzy również wypadli kapitalnie. Chwilami genialnie. Hiddink dał tej drużynie odwagę, z piłkarzy wyzwolił umiejętności, optymalnie poustawiał na boisku i nakazał grać oraz narzucać swoje warunki od samego początku. Na początku turnieju skazana na pożarcie Rosja stała się jednym z kandydatów do tytułu. Dziś Holender nie będzie mógł skorzystać z pauzujących za kartki Dmitrija Tobinskiego i Denisa Kołodina oraz (najprawdopodobniej) kontuzjowanego Iwana Sajenki. Awansując do półfinału, Hiszpania już przełamała ciążącą na niej od dawna niemoc porażek na turniejach wielkiej wagi. Nic dziwnego, że w całym kraju zapanowała ogromna radość, ale kibice żądają więcej - mistrzostwa. W tym akurat pragnieniu są zgodni z piłkarzami i trenerem. Podopieczni Aragonesa mają świadomość szansy i chcą z niej skorzystać. Wiedzą jednak doskonale, że o sukces nie będzie łatwo. - To będzie zupełnie inny mecz niż 10 czerwca - przestrzega Cesc Fabregas, ale nie musi tego robić. Wszyscy jego koledzy byli i są nadal pod wrażeniem postawy drużyny rosyjskiej i szukają sposobu, by ją rozmontować. Z jakim efektem? Aragones wierzy w geniusz swoich dwóch napastników. Villa i Fernando Torres są piłkarzami kompletnymi i mogą jedną indywidualną akcją rozstrzygnąć sprawę. - Będzie trudniej niż z Włochami, jestem o tym przekonany. Rosjanie z każdym meczem zyskują pewność siebie i wyglądają tak, jakby sukcesy dodawały im sił. A my mamy małe problemy, niektórzy piłkarze są już bardzo przemęczeni trudami sezonu - przyznał Aragones. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-06-26

Autor: wa